czwartek, 26 lipca 2012

Remont cz. 1

No i zaczęło się. Rozwalili mi ścianę, tydzień jeździłam z gruzem. Samochód nadaje się tylko do kompleksowego czyszczenia. Na szczęście prace posuwają się do przodu w tempie jakiego nie podejrzewałam :) Kupiłam już nawet nowe drzwi. Mija dopiero drugi tydzień remontu a każą mi już farby kupować bo chcą pokoiki malować :) Generalnie jedno co mnie wkurza to to,  że codziennie do sklepu muszę latać za rzeczami, o których nie mam zielonego pojęcia. Ale jakoś daję radę i nawet dobrze trafiam z rurkami, cekolami, gipsami, klejami czy siatkami i nie muszę ze zwrotami latać :)

piątek, 6 lipca 2012

Strasznie dużo

Witam wszystkich
w końcu zebrało mi się na pisanie. Tak wiem, że strasznie długo mi zeszło ale kupowanie mieszkania i przeprowadzka strasznie mnie pochłonęła.
Ale tak od początku zaczynając. :) czyli od lutego :))
Wyjazd był bardzo fajny, Zakopane śnieżne bardzo :) Podobało mi się strasznie bo była to taka chwila wytchnienia od pracy. Nie wiem czy wiecie ale w zeszłym roku miałam urlopu tylko tydzień i teraz mści się to na mnie. Jestem ciągle i wiecznie zmęczona. Staram się wykorzystywać każdą chwilę na odpoczynek ale nic to nie daje. Strasznie potrzebuję urlopu, takiego przynajmniej 2-tygodniowego, gdzieś nad wodą :)
Później nadszedł marzec. No i okazało się, że w końcu udało mi się sprzedać mieszkanie. Ale przy okazji okazało się także, że mam półtora miesiąca na przeprowadzkę. I oczywiście jak na złość nastąpił zastój na rynku i nie było nic ciekawego do kupienia. Normalnie nic fajnego. I tak mijał tydzień za tygodniem, gdzie latałyśmy oglądać mieszkania i jednocześnie wieczorami pakowałyśmy mieszkanie. (w międzyczasie w pracy miałam okropny zachrzan bo trzeba było zeznania porobić wszystkim).
Nawet nie wiedziałam, że w 33 m można zmieścić aż tyle rzeczy :)) Nadszedł koniec kwietnia i okazało się, ze nie mam gdzie mieszkać. Jedyne dobre to to, że miałam gdzie graty zrzucić. Już się głowiłam jak przeżyję dojeżdżanie codzienne do pracy z Łodzi. Na szczęście kolega, który pomagał mi szukać mieszkania zaproponował mi pokój u siebie :) I zaproszenie objęło też A. więc bardzo chętnie skorzystałyśmy. I tak od 30 kwietnia zmieniłam miejsce zamieszkania. Okazało się przy okazji, że ponieważ nie ma tu wiele miejsca i nie chciałam zagracać koledze mieszkania to jestem w stanie obyć się bez bardzo wielu rzeczy, o których wcześniej myślałam, że nie da się bez nich żyć :) a tu proszę, leżą na strychu u siostry a ja jakoś żyję :))
Długi weekend majowy spędziłam sama w Wawce, bo A. pojechała do domu a kolega wyjechał z córką do rodziny. I tak pierwszy tydzień na nowym mieszkaniu przeżyłam sama. Było trochę strasznie, trochę smutno za starym mieszkaniem, trochę rozpaczliwie z samotności (tu nawet telewizora nie ma), ale jakoś to przetrwałam. Jak już kolega wrócił, to przestało być samotnie ale okazało się, że strasznie mi brakuje możliwości latania po mieszkaniu nago :)) I, że jak zapomnę czegoś wziąć do łazienki to nie muszę się cała ogacać żeby wyjść po to :)
Jak już wspomniałam kolega ma córkę, Lenka ma 2 latka i odwiedza nas 2 razy w tygodniu (generalnie). jest strasznie radosna i śmieszna i straszna ze wstawaniem o 7 ale jakoś daje się to znieść. W maju była dość długo chora i leczyła się u babci więc nie było jakoś strasznie mieć ją tutaj od czasu do czasu :)
Wracając do mieszkania to w końcu na koniec maja udało mi się znaleźć dokładnie takie jakie szukałam :) 56m, 3 pokoje, 2 piętro z windą, balkonem i wymienionymi pionami, zadbane i wypieszczone :)
Zaliczkowałam mieszkanko w sumie bardzo szybko i zaczęła się karuzela papierkowo-formalna związana z zakupem, kredytem itp. I tak właśnie nadszedł kolejny długi weekend, tym razem czerwcowy. W planach miałam wyjazd na urlop z koleżanką Grażynką, ale był to plany sprzed znalezienia mieszkania. Jak znalazłam mieszkanie to się okazało, ze z wyjazdu niestety nici. I znowu odpoczywałam w domu sama. A. w domu, kolega na wyjeździe. Tym razem cieszyłam się strasznie, ze kolega wyjechał bo mogliśmy trochę od siebie odpocząć. Z kolegą mieszka się w sumie bezproblemowo, do tego kolego uwielbia wręcz gotować, więc często załapujemy się z A. na obiadki domowe :) Ale od każdego trzeba niekiedy odetchnąć. Jemu też pewnie dobrze robi jak od czasu do czasu nie musi nas oglądać. Nawet od czasu do czasu jeździłyśmy z A. do Łodzi na noce żeby kolega mógł odetchnąć i nie chciał nas wyrzucić. I tak na załatwianiu mieszkania zleciał mi czerwiec. Dokładnie 25 czerwca 2012 r. stałam się oficjalnie właścicielką nowego mieszkanka. Niestety, klucze dostanę dopiero za kilka dni, bo poprzedni właściciele muszą się wyprowadzić.
A. w międzyczasie miała sesję. Zaliczyła prawie wszystko przy pierwszym podejściu, normalnie oceny świetne, aż stwierdziłam, że nie poznaję Koleżanki:) Teraz znowu jestem w domu sama, bo kolega wyjechał na weekend a A. pojechała na cały tydzień do domu. I jak to my, znowu się szarpiemy i kłócimy gdy A. jest tam a ja w Wawce.
Udało nam się spędzić jeden wieczór wspólnie, bo A. musiała do Łodzi zjechać to i ja się przyłączyłam :)

W sumie to wiele więcej się nie wydarzyło :) Teraz tylko czekam żeby odebrać klucze i rozpocząć remont. Miałam nadzieję, ze zacznę już od tego tygodnia ale jakoś powoli się wyprowadzają mimo, że muszą się przenieść tylko jakieś 3 km dalej, na gotowe mieszkanie, dzielnicę obok. Teraz wszyscy mnie straszą, że będzie dobrze jak się z tego remontu wygrzebię do końca września. A ja miałam nadzieję skończyć w lipcu, no może najpóźniej w sierpniu. A we wrześniu miałam w planach urlop. Mam nadzieję, że damy radę z tym remontem bo bez urlopu to padnę.

Dodam jeszcze, że A. od najbliższego wtorku będzie aż do połowy września mieszkała ze mną. Chce iść do pracy i zarobić na wakacje, żebyśmy mogły wyjechać sobie razem gdzieś. Mam nadzieję, że uda jej się to :))  Bo inaczej będę musiała szukać kogoś żeby jechał ze mną na urlop.

Kończę :) Jakoś strasznie się rozpisałam :)
Pozdrawiam serdecznie

ps. strasznie tęsknię za swoim psiakiem, musiałam oddać ją do siostry na przechowanie, bo do kolegi nie chciałam jej już sprowadzać, szczególnie że tu małe dziecko bywa a Elza nie przepada generalnie za dziećmi. Udało mi się pobyć z nią w długi weekend czerwcowy i od razu jakoś tak lepiej mi się zrobiło mimo, że musiałam na spacery latać :)

Teraz już kończę :) Do następnego!!