sobota, 7 maja 2011

W końcu

Cześć,
ufff, w końcu moje szczęście zjeżdża do Warszawy :)
Nienawidzę gdy wyjeżdża na tak długo. Albo się smucę, albo tęsknię, albo kłócę gdy jej nie ma ze mną. Już dawno nie przeżywałam takich huśtawek nastroju jak podczas tych rozstań. Na szczęście w końcu nadszedł koniec przerwy świątecznej i pobędziemy chwilę razem. Niestety za chwilkę sesja i też będą problemy ze spotkaniami. Ale pewnie jakoś i to przeżyjemy :)
Byłyśmy ostatnio z Misiem w wesołym miasteczku na Bemowie. Było super!! Żałowałam tylko, że najadłam się przed pójściem tam. Lekko mnie muliło po karuzeli ale jakoś się udało bez dodatkowych atrakcji przeżyć kręciołkę. Mój Miś to nawet dwa razy jeździł na karuzeli. Pewnie dałaby radę pojeździć więcej ale samej to już nie tak fajnie się jeździ, więc zrezygnowała z dalszych jazd.